Anon z telefonem

Z ChanWiki
Wersja z dnia 18:56, 13 lip 2020 autorstwa imported>Sługa szatana
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Pewien Anon, w celu wniesienia radości do pustych żywotów innych czanowych podludzi, zrobił porządny użytek ze znalezionej komórki. Po obdzwonieniu kilku Sebastianów i podzieleniu się z nimi prawdą o Janie Pawle II (nagrania na końcu artykułu), opowiedział nam swoje śmieszkowe historie.

Pasta I

historia nr 1: Rzecz dzieje się na głębokiej prowincji, z tych, w których talerz satelitarny z logo Polsatu stanowi wyznacznik wysokiej majętności.

Dwunastorodzinny blok mieszkalny; osoby dramatu dwie: Pani Helcia Z, 70-paroletnia wdowa pogrążona w grafomanii (potrafi po dziś dzień pisać po 3-4 wiersze religijne na dobę, oczywiście pełna Częstochowa) Pan Rabarbar - nieco głuchowaty, jowialny starszy pan z przemiłą żoną, obydwoje skorzy do żartów i często zaczepiający patologiczną młodzież, by pod przykrywką sąsiedzkiej gadki-szmadki przemycić latoroślom jakiś ważny morał. Aha, pani Helcia i państwo Rabarbarowie mieszkają klatka w klatkę od przeszło 30 lat. WIĘC: dzwonimy (to było jakieś 7 lat temu, byłem przed mutacją, zresztą słyszycie że umiem zmieniać głosy xD) do Rabarbara jako Helcia:
[H]: dziendobry panie Rabarbar proszę pana mam taki problem...
(R): a dziendobry sasiadko, co trzeba?
[H]: no, lodowki nie dam rady sama zniesc do piwnicy, popsula sie i juz nowa przywiezli ale nie ruszy sie jej mnie samej..
(R): to ja zaraz bede!!
beep beep, czas na telefon do pani Heleny, tym razem wystapilem w roli Rabarbara:
[R]: halo? helena?!
(H): tak slucham? o co chodzi?
[R] tu rabarbar stara kurwo. ja tu jestem bossem tej dzielany, a jak kurwa nie wierzysz to ci zara przyjde i zabieram lodowke. <czerwona sluchawka>
spokojnie usiedlismy przed blokiem na lawce z paczka pelna pestek slonecznika, by obserwowac, jak pan Rabarbar pogwizdujac wesolo skocznym krokiem przechodzi od klatki do klatki. slychac bylo nawet jego ciche wolanie: "no to co z ta lodowka pani Helciu!?", potem dziki wrzask Heleny, przeklenstwa z trudem artykuowane przez te kobiecine brzmialy straszliwie. w tym kociokwiku okropnym pan Rabarbar zdumialy wrocil do domu krecac glowa.

Jestem na 99% pewien ze przez tych 7 czy ile lat to juz minelo, ci ludzie nie doszli do tego co tak naprawde stalo sie tamtego dnia. czuje dobrze czlowiek.

Pasta II

miejsce akcji to samo co poprzednio, osoby dramatu również dwie: Henryk Szczygłowski - stary, zgorzkniały prawie-że-karzeł nienawidzący wszystkiego i wszystkich. po operacji bypassów porusza się jak żółw, dodatkowo ZAWSZE występuje w leginsach w których pieknie odznacza się jego szczupła dziadzia pupa. do tego buty sportowe i ortalionowa bluza. wolny krok przypominajacy jaszczurke (tzn ruch-> pauza-> ruch, jak w tym klipie www.youtube.com/watch?v=3l94S1yDJEE tylko ze wolniej). ogolnie rzecz biorac straszliwie zgorzknialy gosciu, mieszkal od w chuj dawna tam, a nawet sie nie wital z ludzmi za bardzo. cale dnie przed telewizorem rozjebanym na maksa bo gluchota motzno.

ORAZ Alo Gumbowski - 50-paroletni grubas i biolog, kiedys mial fejm bo ukladal pytania do Wielkiej Gry, ale zjebane dzieci mu sie urodzily, przez ktore dostal jakiejs nerwicy i odbil od kariery. jeden jego syn kogos zajebal, drugi kradl samochody. ten typ jest mega grubasem, pije codziennie dwa, trzy winiacze za pjentaka, ale sprawia pozory ułożonego. wazna informacja, posiada psa, jamnika - a teraz ciekawostka - o imieniu Bolek. Bolek dlatego, ze pan Gumbowski mial konflikt o miejsce kierunkowe z innym sasiadem, Bolesławem B. niestety przegral (zasluzenei zreszta bo nie mial nawet samochodu xD), jego zemsta polegala na tym, ze dzien w dzien o godzinie 5:59 wylazil z domu, zeby doczlapac sie na lawke bezposrednio pod oknem sypialni panstwa B. i punktualnie o 6 rano rozpoczynac zabawe z jamnikiem, zabawe, ktorej waznym elementem byl okrzyk BOOOOOOOOOOOOOOOLEEEEEEEEEEEEK na cale gardlo, w miarowych interwalach. Trzeba nadmienic ze pan Szczyglowski z panem Gumbowskim do czasu zaaranzowanej przeze mnie sytuacji, prawdopodobnie nie odezwali sie do siebie ani slowem przez wszystkie lata dotychczasowego sasiedztwa. WIEC. jako pan Gumbowski dzwonimy do Henryka Szczygłowskiego
[G]: halo? no siema sluchaj tu Alo Gumbowski z tej strony, zastalem Henka?
(zona Szczyglowskiego): juz prosze... HENRYCZKU!!!!
(Szcz lezac na lozku): CZEGO!?
(zona): chodz telefon
(Szcz): kurwa... <podnosi sluchawke> halo?!
[G]: no czesc Henku tu Alo...
(Szcz): no.. co?
[G]: widzisz mam taki problem bo psa mi trzeba zaszczepic, ale on sie wyrywa jak pojebany i musi mi go ktos przytrzymac zebym mogl zastrzyk zrobic.
(Szcz): i co i ze ja?! panie ja nie lubie psow!!
[G]: no dawaj henryk nie badz zyla
(Szcz): nie no nie
[G]: dawaj chodz sie napijemy chodz nie gadaj 5 minut i po sprawie
(Szcz, po dluzszej ciszy): no dobra.
- czas na telefon Henryka Szczygłowskiego, do Ala Gumbowskiego -
[Szcz]: Halo, Alo?
(G w chuj tubalny glos, bardzo trudno bylo sie nie rozesmiac): Tak, slucham?
[Szcz]: Heniek z gory z tej strony... ..sluchaj bo ty masz tego psa no nie?
(G): mam bolka
[Szcz]: noo, wlasnie tego jamnika.. Ty... moglbym sie z nim pobawic troche?
(G zamarl, zatkalko go chyba): ...
[Szcz]: dobra, to ja zara bede
<ciach bajera> nasluchiwalismy potem od ziomka mieszkajacego nad tymi dwoma dziadami. Faktycznie zszedl Henryk do Ala, zapukal..

Alo doczlapal sie i otworzyl. uslyszelismy zniecierpliwiony glos Henka:
-no to gdzie ten pies? --- podobnie jak w poprzedniej historii, bardzo malo prawdopodobne zeby to sobie kiedykolwiek wytlumaczyli. winycj?

Pasta III

dzwonienie, rozmawianie na zywo, wszystko co daje sie okreslic mianem 'prowokacji'. te wszystkie opcje powstawaly z nudow, no a po czasie jak na rasowego socjopate zaczalem zbierac achievementy. nie bede sie tu spowiadal z bardziej hardkorowych opcji, bo nie lubie bagietek, ale bylo tego sporo. kolejna historyjka: dzwonilem over9000 razy do sklepu wielobranzowego GAPCIO, do tego stopnia ze zmienili nazwe xD typ mial taka polityke, ze o co go nie zapytales mowil "gapcio sprowadzi", wiec oczywisty troling byl grany. wlasciciel sklepu byl glupi w chuj wygladal sam jak ten gnom, ale jego zonka byla juz naprawde EPICKO glupkowata. na obrzezach miasteczka w chacie drewnianej mieszkala wielodzietna rodzina Homczykow. przynajmniej polowa pochodzila z kazirodczych zwiazkow, wszyscy byli pojebani na umysle albo od nowosci, albo przez warunki w jakich wzrastali. kiedy dzwonilem do Gapcia, to bylo w 2-3 tygodnie po incydencie okropnym z udzialem braci Homczykow, ktory mial miejsce na jakims festynie.

Otoz Grzesio Homczyk, najstarszy i najsilniejszy z braci, sterroryzowal przy uzyciu gazrurki mlodszego i zmusil do nadstawienia dupsztala w krzakach nieopodal imprezy. przynajmniej 40 osob (w tym ja xD) widzialo na wlasne oczy bratochujczą penetrację, że użyje takiego skonstruowanego na prędce neologizmu... w kazdym razie, dzwonimy do gapciowiej, o ktorej wiadomo ze na hajs łakoma jest. {Ja): Dziendobry prosze pani ja nazywam sie Hieronim Homczyk i prosze pani chcialbym zamowic podreczniki do 1 klasy gimnazjum.
[G]: Tak, mamy caly komplet w atrakcyjnej cenie jesli pan wszystko kupi naraz.
(Ja): No wlasnie mam taka specyficzna prosbe...

Bo ja wyjezdzam w delegacje i nie bede mial jak tego odebrac, wiec jakby pani mogla dowiezc te ksiazki...
[G]: nie no ja nie wiem prosze pana jakby to mialo wygladac, my raczej nie oferujemy takiej uslugi
(Ja): zaplace 50zl dodatkowo, naprawde mi bardzo zalezy, moj syn Grzegorz by to odebral, bo on wlasnie bedzie a sie martwi ze nie dostanie tych podrecznikow i wie pani juz dla swietego spokoju...
[G]: aha no rozumiem, w takim ukladzie dobrze dobrze, podjade... jaki to jest adres?
(...) musze powiedziec wam anony, ze widok, kiedy ta oblesna kobieta z siwymi odrostami na lbie przyjezdza rowerem pod zapuszczona zgnila chate, coraz wolniejszym krokiem i ze wzrastajaca sekunda po sekundzie konsternacja podchodzi do drzwi i puka, a po chwili na przeciw niej wychodzi wielki, zezowaty 22 letni szczerbaty zapocony, w samych kurwa brudnych gaciach TYP, ktory nie widzial w zyciu zadnej ksiazki z wiecej niz jednym slowem na strone, TYP, ktory skonczyl moze dwie klasy szkoly specjalnej, TYP, ktoremu ta beznadziejna kobiecina pewnie wlasnie przerwala sesje gwaltu na swoim rodzenstwie... ten widok byl cudowny. az zaszklily mi sie oczy, bo wtedy, przez ten krotki moment, kiedy ta baba spierdalala w podskokach gubiac za soba ksiazki, to nie jahwe byl bogiem i nie magik ...to ja spuscilem plage

Pasta IV

oczywiscie ze chcecie kolejna historie. powracamy tu do pani Helci Z. z prowkacji z pralką, a konkretnie zajmiemy się jej twórczością. moze najpierw jako prolog: zadzwonilismy ktoregos razu do niej z jakas zenujaco glupia wkreta, ze niby konkurs blabla.

Ale ale uwierzyla nam, ze wygrala 1500zl. Wiedzialem z pewnego zrodla (babcia xD) ze na imieninach u jakiejs starej prukwy innej sie pochwalila, ze wlasnie tutaj bogactwo na nia splynie i juz wziela providenta czy jak to sie tam nazywa i kupila sobie lampe kwarcowa do naswietlania gnatow. Smiesznie, pomyslalem sobie, ze sie baban stary zdziwi jebany, ale po chwili wpadlismy z kumplem na pomysl. Jego stary byl jakos wtedy w bialorusi, wiec wzielismy od niego 1500 rubli bialoruskich (wtedy to bylo warte litr benzyny i batonika na stacji), zapakowalismy to w koperte, do tego wsadzilismy kieszonkowy kalendarzyk z indianinem (pamietam jak dzis), a procz tego wydrukowalismy list z gratulacjami od "krajowej komisji konkursow". Zdusila w sobie faila, bo sie nie pucowala reszcie babek na osiedlu hehe. Druga historia pokazuje ze Polak i przed i po szkodzie durny w chuj, bo sie dala nabrac znow i to na intryge szyta nicmi grubymi niczym kutas Rona Jeremiego. No dobrze dobrze, ale o co chodzi? Otoz, ktoregos razu przypomnialo mi sie o Helci, wiec namowilem ziomka zeby przedstawil sie jako prowadzacy audycje z poezja w Radiu Juzef, co tez ten uczynil. wkrecil jej ze do wygrania jest zlota statuetka Jezusa CHYTRUSA, lyknela to oczywiscie jak pelikan rybke (albo debil rybke na samochod na katolskim zgromadzeniu za dychola pewnie chodza takie xD). ziomek ja namowil zeby wyrecytowala jakis swoj wiersz, a ona jak najbardziej ze spoko. Wiersz byl napisany na okolicznosc tragicznej smierci proboszcza owej miejscowosci w wypadku samochodowym. Nie pamietam niestety dokladnie co tam nawijala poza tymi fragmentami: 'wiadomosc ta prawie cudem rozeszla sie miedzy xxx (<dajmy na to "poznanskim") ludem Jezus maria, niemozliwe! ksiadz Kazimierz nie zyje wypadek stal się samochodowy wezwano go na niebosklony etc. etc. beka nieziemska. po paru dniach wpadlem na szatanski plan. zadzwonilem do niej, przedstawiajac sie jako jakis urzedas unijny.
[U]: dziendobry pani, chcielibysmy pania poinformowac, ze zakwalifikowala sie pani do Eurowizji Poetyckiej, konkurs odbedzie sie na Litwie w Rydze tego i tego dnia. Szczegoly zostana dostarczone do pani droga pocztowa.
(H): ojej dziekuje o boziu (autentycznie az chlipala ze szczescia jebana kretynka) to juz byly czasy adobe illustrator i drukarek fajnych, wiec bezproblemowo stworzylem bilet na samolot linii Krasnyj Ptok, ktory mial odleciec spod hipermarketu Auchan (wtedy jedyny w najblizszej wiekszej miejscowosci). wyslalismy jej to. po paru dniach sledzilismy ja od wyjscia z domu; odjebala sie jak mrowka na swieto lasu, jakis gigantyczny kapelusz hahaha pamietam ze miala jakies scierwo wlochate z nogami oplecione wokol szyi, nie wiem z norki czy szynszyli jakiejs to bylo zrobione, w kazdym razie sredni pomysl na lato, ale pewnei myslala ze bedzie bardziej stylowo i au revoir. pojechalismy za nia samochodem az na parking. Kiedy po godzinie (mniej wiecej) zmeczona oparla sie o sznur wozkow zakupowych, ktory poruszyl sie pod jej ciezarem, tak ze prawie sie przewrocila... znow poczulem to uczucie jak wczesniej przy Homczykach (a nawet i tych lodowkach tylko, ze to juz bylo zupelnie dzieciece, jak walenie konia kiedy jeszcze nie ma sie spermy xD), tyle ze jeszcze silniejsze. Jesli ktos chcialby robic film o superbohaterach, ktorzy dorosli w postkomunistycznej Polsce, to ja bylbym jego Dr.

Doomem.

Pasta V

ta historia nie jest moze tak pieniezna jak poprzednie, ale kapcza mowi: lapa, wiec jednak ja tu przytocze.

Miejsce akcji j.w. osoby dramatu trzy. Pani Szczyglowska - wesola malzonka stetryczalego Henryka. lubi(la bo juz spadla z rowera) kwiatki i ma watrobe plamy na rekach z wygladu troche stara marilyn monroe, bez kitu. Pani Korba - 50 letnia dyrektor liceum znajdujacego sie nieopodal, znienawidzona przez uczniow, a obgadywana przez sasiadow ze wzgledu na trzecia osobe dramatu, czyli... KONKUBENTA - nie wiele o nim wiadomo procz tego ze mial biala chyba honde accord, no i ze RUCHAL KORBE BEZ SLUBA XDXDXXDXDX. Dowiedzialem sie psim swedem, ze KORBA wyjechala na konferencje jakas, a Konkubent sprzata w jej chawirze. Dzwonie do pani Szczyglowskiej.
[Ja]: Dziendobry pani, Ryszard Cebula program uwaga TVN.
(S): dzien dobry
[Ja]: Chcialbym z pania porozmawiac o incydencie ktory mial miejsce w pani bloku, kiedy to pani X. Korba zostala dotkliwie pobita.
(S): jakim incydencie?! ja o niczym nie wiem
[Ja]: Pani Korba aktualnie przebywa na oddziale intensywnej terapii, jest z nia utrudniony kontakt poniewaz dopiero wybudza sie ze spiaczki, ale z tego co udalo sie wydedukowac sledczym wynika, ze odpowiedzialny za to jest jej Konkubent.
(S): ale jak to?!
[Ja]: prosze pani, to jest naprawde bardzo wazne zeby pani zachowala czujnosc i jesli zobaczy go pani w poblizu - prosze niezwlocznie powiadomic policje.
(S): ale on teraz u niej na mieszkaniu jest!!!!
[Ja]: w takim razie prosze upewnic sie ze drzwi sa zamkniete i nie probowac go zatrzymywac. patrol policji juz wyrusza do panstwa. Czy wie pani co ten mezczyzna moze robic?
(S): (panika w glosie na maksa, pameitam, jej roztrzesienie masowalo mi skronie swiadomoscia tego, ze w tej chwili to ja kreuje jej Realne) CHYBA ODKURZA!
[Ja]: no wlasnie... to by sie zgadzalo.
(S): co by sie zgadzalo?
[Ja]: konkubent pani Korby najprawdopodobniej jest schizofrenikiem. wydawalo mu sie ze jest niedzwiedziem grizzly, pani Korba miala taki fartuszek rysunkowy z naszytym kubelkiem miodu, no i ja poszarpal. teraz wrocil do siebie i zobaczyl ze narobil balaganu, wiec sprzata. pewnie nawet nie pamieta o calym zajsciu.

Ale to nie znaczy ze moze sie pani czuc bezpiecznie, wystarczy ze skojarzy mu sie cos z lasem, np pani perfumy, czy paznokcie czerwone moga w jego oczach ujsc za slodkie maliny..
(S): jezu ale on nigdy nic, tzn wie pan gadali tu to i tamto ale nic sie nie dzialo, bardzo porzadny pan... jeszcze chwila pierdolenia i sie rozlaczylismy. >moja twarz, gdy za dwie godziny ktore Szczyglowska spedzila przylepiona do okna (w tym czasie babcia zadzwonila do mnie zebym wrocil do domu bo ona SLYSZALA ze niebezpiecznie jest xD), zadzwonilem do niej zeby powiedziec, ze Korba nie chce oskarzyc swojego Konkubenta, zeznala ze potknela sie na schodach i od tego cos jej sie zakotlowalo w bani. a skoro nie ma oskarzenia to politzajów tez nie. do konca swoich dni szczyglowska patrzyla inaczej na kociolapnego klienta z hondy accord. to by bylo na tyle jesli chodzi o telefoniczne historie. mam jeszcze pare calkiem smiesznych pomniejszych opcji, ale to juz nie prowokacje a zwykle (moze nie do konca typowe) szczeniackie pojebanstwa.

Pasta VI

Obrazek

OK, KROTKIE HISTORIE: na pierwszy ogien PAKER.

Paker wyglada jak zywy trup, wazy kolo 60 kilogramow przy wzroscie 190cm, zawsze byl taki chudy i popierdolony. za dzieciaka bylem swiadkiem jak dal siurka psu do opierdolenia, ale to normalna rzecz w zasadzie, nic hardkorowego. ktoregos razu zima pakerowi bardzo chcialo sie srac, a my wszyscy jak zwykle wybijalismy nad rzeke potluc lod, slizgac sie itd. Paker dal sie przekonac i poszedl z nami. Slyszac jego stekanie o kupce postanowilismy go puscic na krze, wiec wypchnelismy go na cienszy lod i uderzeniami badyli odczepilismy go od przybrzeznej warstwy. pomyslu jak by go wciagnac spowrotem, to nie bardzo. mielismy natomiast wyjebane na niego. potem okazalo sie ze biedny splynal ponad 10 km na tej krze i sie na niej zesral. jego matka to wykrzyczala na podworku czym zrobila mu lekka lipe, no ale co poradzisz, nic nie poradzisz. innym razem moj ziomek strzelil w pakera z luku (mielismy takie oldskulowe strzaly z ostrymi krzemieniami na koncu) strzala mu sie wbila w ten taki dolek ponizej szyi; pamietam jak powaznie sie glowilismy czy wyciagac mu krzemien z tej dziury czy nie, i ze jakby sie wykrwawiac zaczal to go zaniesiemy na opuszczona budowe i zasypiemy pustakami. warto dodac ze on wtedy lezal na plecach i trzepotal oczami jak ryba wyciagnieta z wody. no ale co, chuj wisial mojemu ziomkowi 5zl i nie oddawal dwa tygodnie, za lamuserię kara musi być wymierzona. Kiedy bawilismy sie w jaranie lupą roznych malych zwierzatek, Paker wymyslil zabawe w bezdomnych. zakladalismy na siebie jakies stare szmaty, robilismy ognisko i w jakiejs konserwie smazylismy slimaki, zaby etc. a on to potem wpierdalal. jedyna umiejetnoscia Pakera jest wypuszczanie papierosowego dymu przez oczy, ktore sobie zreszta od tej sztuczki konkretnie zjebal (teraz nosi okulary). wslawil sie Paker jeszcze jednym wydarzeniem. otoz po jakiejs imprezie na lawce w parku lezala nieptrzytomna dupeczka, na imie jej bylo TAMIRA.

Paker chyba chcial na niej zrobic Caspera z The Kids, czyli wytegowac na spiocha, ale przeszkodzili mu jakies typki (typowe osiedlowe barachlo), pewnie bal sie wpierdolu ale oni go zachecili, zeby ruchal jak juz zdjal jej nachy... ...nie stanal mu ;__; teraz Paker uczy sie w jakiejs szkole wojskowej. mam do was male pytanie anony. czy traktujecie to co tutaj pisze powaznie? tzn wierzycie ze to sie naprawde stalo? macie podobne doswiadczenia? troche mi sie robi smutno jak to przepisuje z pamieci i nawet sam sobie nie chce wierzyc (a nadal nie napisalem najgorszych, najbardziej spierdolonych opcji jakich bylem swiadkiem/w jakich mialem udzial) pic related: kiedys niechcacy zajebalem labedzia kamieniem. chcialem go uwolnic z kry xD

Pasta VII

HOMOSEKSUALNE WOJAŻE to mi zrylo psychike na pewno. jako 10 letni kajtek gadam o south parku z typkiem pod blokiem. letnia zamulka, zupelnie typowa. nagle z piwnicy a potem klatki wyskakuje typ bez koszulki i drze morde ze na dole graja w pokera rozbieranego i juz wszyscy goli. z ciekawosci (inb4 ty oblesny gejuchu jebany) zbieglismy po zelaznych schodkach, az sie zakurzylo jak wyladowalismy na podlodze. wchodzimy w korytarz prowadzacy do 'meliny' i faktycznie siedza typy, widze ze trzymaja karty, jakis twoj weekend ktos ...

WUUUUUUUT ... wlasnie patrze jak 9 latek bezwstydnie opierdala pale 14 letniemu typowi. wypierdolilismy stamtad natychmiast (inb4 ale najpierw podalismy mu do japki). potem ze czterech malolatow poza tym jednym nazwijmy go MAĆKIEM, tez obciagalo mlodziezy gimnazjalno licealnej, zawsze w popierdolonej aurze, pojebanych okolicznosciach (bo do tej pory, nawet jak na moje standardy dosc luzne, uwazam ze to bylo strasznie pokurwione i zle).
wymienie pare przykladow: jeden gosciu obciagal za obietnice 50 zl, pieniedzy nie dostal. innego jakis mlody ogier trzymal za noge tak ze zwisal przy dachu na wysokosci 3 pietra (obciagniesz albo zginiesz), swoja droga to byla ta sama budowa, pod ktora mielismy zakopac pakera xD podobno ktos obciagnal za kody do GTA, nie jest to potwierdzona informacja (tzn moze niekoniecznie za kody, ale obciagac obciagal na stowe) typ ktory zrobil kanapke z kutasa Maćkowi, nazwijmy go WOJTKIEM, robil Maćkowi 'smalonego swiniaka', gdy ten sprzeciwial sie i buntowal przed kutanga. smalony swiniak polegal na przystawianiu zapalniczki do nog rak itd i podpalanie wlosow na ciele. pamietam tez opcje ktora spokojnie zaliczam do top 10 najbardziej pojebanych przezyc w moim zyciu. jest godzina 9, zaczyna sie jesien. szarowka, pada deszcz. wojtek pali szluga na rownoleglej klatce. wychodze, mierzymy sie wzrokiem, kiwa do mnie zebym podszedl, co robie. Wojtek chwali mi sie ze mlodszy brat mojego dobrego ziomka z tamtych czasow (i w sumie nadal) obciagal mu kutasa. nie wierze mu, na co on odpowiada gaszac szluga w kaluzy: "no to idziemy do nich". wbijamy sie po schodach na ostatnie pietro. otwiera nam sam podejrzany o homoerotyzm. Pelza wzrokiem po ziemi, nie patrzy w oczy, trzyma sie za glowe walac jawna scieme ze boli go glowa.

Wojtek tylko sie usmiecha wiec w koncu sam sie odzywam:
-obciagnales mu?
-boli mnie leb strasznie
-obciagales mu?
-...
-wziales do dzopsa?
-tak
-ja pierdooole.
typ cos jeszcze wyszeptal ze go boli lepetyna i sie schowal w jamie.
z 10 lat bez mala minelo i zawsze jak go widze mam w pamieci te scene. brrrr

Nagrania telefoniczne