Z plaskuna w ryj

Z ChanWiki
Wersja z dnia 06:19, 25 lip 2022 autorstwa imported>Lampion (kat.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Obrazek

Treść Copypasty

Miałem dziś wolną lekcję na matematyce, bo facetka cos tam musiała sprawdzać, to rozjebałem się na środkowej ławce, założyłem słuchawki i czytam se jakąś tam książkę SF.

Mija 20 minut. Nagle klasa cichnie, więc zdejmuje słuchawki - myślę se, co jest? Dzwonek? Najgrubsza kurwa w klasie macha rękami i pierdoli coś o mnie. Inne zjeby się chichrają. Ta gruba kurwa myśli, że jest śmieszna, zawsze opowiada jakieś zjebane żarciki z victor junior czy cos tam. Teraz pierdoli o mnie, że jestem "yntelygent czytam książke etc." - co masz do czytania książek - się pytam - no nic, nic - próbuje uśmiechać się sarkastycznie, ale jej nie wychodzi, jej morda ginie pod ulewającym się tłuszczem - co ostatnio przeczytałaś? - pytam - ehehehehe no kurwa ja to nie czytałam książki z 5 lat co nie hohohoo - no to co chcesz ode mnie? - pytam - nic, nic. załóż sobie słuchaweczki i czytaj dalej dziecko - odpowiada, ktoś tam się chichra Tak się wkurwiłem, że nawet olałem przyglądającą się facetke: - ale ty jesteś gruba kurwa co nie? - co?? - ona pyta - gruba kurwa jesteś, wypierdalaj - odpowiadam i zakładam słuchawki Nauczycielka wstaje z miejsca i idzie do mnie, zabiera mi słuchawki i wyciąga z ławki za ramię, żebym podszedł do niej i przeprosił. Szarpie mnie jebana kurwa że prawie podrze mi nową bluzkę z ciuchlandi. Stoję twarzą w twarz z tą grubą kurwą, zieje jej z mordy czymś ciepłym, skrzyżowała ręce i gapi się na mnie.

No to wyjebałem jej z plaskuna w ryj aż się wyjebała nie wiem czy mnie ze szkoły nie wyjebią, bo u dyrektora wciąż miałem chłodną twarz

Twórczośc oparta

Dawno, dawno temu, gdy Bóg stworzył świat, a następnie podarował go Adamowi i Ewie, stwierdził, że jego dzieło stworzenia jest już zakończone i teraz to ludzie będą dalej kształtować świat.

Krótko po tym czasie, Adam wraz z Ewą, popadłszy w rutynę zajęć codziennych, stali się bardzo smutni, ponieważ żadna z proponowanych przez Boga form rozrywki nie spełniała ich wymagań i satysfakcji. Z pomocą przyszedł im Wąż, który podpowiedział im, że najfajniejszą formą spędzania wolnego czasu jest ruchanko. (Tu łezkę uroń, piwniczaku) Adam podchwycił więc pomysł Węża i zaproponował Ewce ostre rżnięcie, na co ta przystała z wielką radością. - Ale zaraz... - zająknął się Adam ,gdy jego sztywna fajka zaczęła ślizgać się po brzuchu Ewy. - Moment! Przecież ty nawet nie masz cipki! Zdumienie ich było równie wielkie, co śmiech Węża, lecz tylko Adam wybrnął z tej sytuacji z klasą i wyjebał Ewie z plaskuna w ryj, aż się wyjebała. - Spierdalaj mi stąd i bez cipki nie wracaj! - Zakrzyknął, przeganiając ją na kopach. Dzień zbliżał się ku wieczorowi, gdy Ewa płakała pod wielkim drzewem. Jej łzy spływały sążnie po gładkich policzkach, a zapłakane oczka nie wypatrzyły zbliżającego się Bociana. - A czemu tak płaczesz, laseczka? - Zagadnął niczym boski żigolo Bocian i przysiadł się do niej, obejmując ją skrzydłem. - Co się stało, maleńka? - Bo... Bo... Bo Adam... - szlochała, nie mogąc opanować łez. - Bo Adam mnie wygonił... Bo nie mam cipki i nie możemy się kochać... Bocian przytulił ją mocniej i, niby przypadkiem, zamacał sobie za cycusia. Później nachylił się nad nią, spjął romantycznie monobrew i szepnął jej do ucha: - Niunia... Nie płacz. Popatrz, ja mam taki wielki, ostry dziób - zaraz ci tę cipkę elegancko wydziobię i będziesz się mogła jebać jak nakręcana! Co Ty na to, lala? - Na.. Naprawdę? - rozpromieniła się Ewa i roztarła nadgarstkiem łzy. - Naprawdę to dla mnie zrobisz? - Jasne! - oddparł Bocian i zaraz zabrał się do pracy. A kuł długo i zapalczywie, aż mu w rezultacie cały dziób poczerwieniał. I od tamtej pory, wszystkie baby mają cipki, a wszystkie bociany czerwone dzioby... Ewa nie czekając długo, pobiegła do Adama, by zaprezentować nową, ciasną cipeczkę - gotową do ostrego walenia. Adam po pierwszej wpadce oglądnął dokładnie szparkę i od razu zaczął kręcić nosem: - Ale taka łysa? Nie owłosiona... Nie, no! Coś z tym zrób, bo i zaraz znowu strzelę po pysku. Co ty to robisz, co? Jak się za coś zabierasz, to rób to porządnie, bo skończysz jak te kuce z Polibudy. A wypierdalaj mi stąd, bo zaraz dupsko skopię! I Ewcia znów zapłakana uciekła do lasu. Nie dość, że jej cipka, z której była tak duma, nie spodobała się Adamowi i cały jej trud poszedł na darmo, to jeszcze musiała do końca życia nosić na sumieniu tajemnicę, jakiej mężowi nie wyznała. Musiała żyć z myślą, że w zamian za wydziobanie cipki, Bocian zażyczył sobie, aby zrobiła my głębokie gardełko z połykiem. Na samą myśl o tym zdarzeniu odbijało jej się jeszcze pierzastym pisiorem, a wszelkie jej myśli znów zalały jej oczy słonymi strumykami. - Moje życie jest nic nie warte - lamentowała zasłaniając udami swoją niedoskonałą cipkę. - Jestem do niczego! Nawet nie mam włosów na cipce! Skąd ja teraz wezmę włosy? - Ja mam troszkę włosów, Dziecinko... - przerwał jej nagle głęboki, męski głos. Mogę ci troszkę pożyczyć, jeśli chcesz. Uniosła załzawione oczy na stojącego przed nią Małpeta. Był śmierdzący i kosmaty, nosił długie włosy, glany i koszulkę "Slayer'a". W ręku trzymał browar - najtańszy z Biedronki. - Podarowałbyś mi trochę swoich włosów? - spytała nieco zbita z tropu jego wyglądem. - Jak mi zrobisz laskę, to dam ci wszystkie włosy, jakie mam na twarzy. Co dalej było - łatwo zgadnąć. Dość będzie teraz napisać, że od tamtej pory wszystkie laseczki mają włosy na cipkach, a wszystkie małpy tych włosów na swych mordach nie mają. Co do kuców - miliony lat ewolucji nie zmieniły ich za bardzo i wciąż noszą glany, długie hery i koszulki z nazwami zespołów. Po powrocie do Adama, mimo obciągnięcia już dwóch lasek, Ewa nadal miała siły, by zaspokoić swojego wybranka. Z dumą zaprezentowała mu włosy i bez zbędnego gadania, rozłożyła radośnie nogi. Adam pomiętosił jej chwilę cycki, przylał klapsa i już pakował śrubę w różowy kanał, gdy nagle zawył jak poparzony i bez słowa przywalił Ewie w baniak. - Osz ty kurwo! - wrzasnął wyciągając obolałego kutasa. - Pojebało cię do końca? Suchą cipkę mi przynosisz!? Chcesz, żebym sobie pindola poobcierał?! A poszła mi stąd! Won! Ewa zwinęła się jeszcze na ziemi i zasłaniając głowę przed kopniakami poderwała się do biegu. Uciekała długo. Płacząc, zawodząc, przeklinając boga i swój los. Upadła tak wiele razy, że jej kolana zdarły się do krwi, jednak nie zważała już na ból. Jej sprowadzony do granic rozsądku umysł podyktował jej ostatnie - rozpaczliwe rozwiązanie... Nad rzekę dotarła szybko. Spuchniętymi od płaczu oczami objęła mętna toń i skarpę nad którą stała. Samobójstwo - ucieczka w nieznane - stało się dla niej ostatnim porywem na jaki mogła się zdobyć. Otarła zmęczone już powieki i rozłożywszy ramiona powiedziała do samej siebie: - Mam suchą cipkę... Wiatr smagał zawzięcie jej ciało, a niebo jakby zasnuło się ponuro i zagrzmiało w oddali, oczekują najgorszego. I wtedy pojawił się on... - Nie skacz! - powiedział wynurzając się z wody. - Nie skacz! No co ty... - Muszę.. - Czemu? - Bo moje życie straciło sens... Bo nie mam śluzu w cipce... - Czego? Śluzu nie masz? A jaki to powód, by się zabijać? Słuchaj no... Ja mam dużo śluzu! Jak chcesz, to dam ci trochę. - Naprawdę? - Tak! Tylko nie skacz! I nie skoczyła. Posłuchała go... Zeszła ze skarpy i spotkali się nad brzegiem. - Mam na imię Ewa. - A ja jestem Śledziu - przywitał się, dopełniając przeznaczenie... I od tamtej pory, drogie Anonki, nie wiadomo, czy to śledź śmierdzi pizdą, czy pizda śledziem. Wiadomo jednak jedno: Baby to kurwy, co puszczą się z byle powodu, więc trzeba je trzymać krótko.

KONIEC